sobota, 18 lutego 2017

Podstawą postępów jest AKCEPTACJA.

Do tego posta zbieram się już od dłuższego czasu... Tak o, po prostu. Pewnego dnia dostałam olśnienia i stwierdziłam, że "heloł, to świetny temat na bloga!", po czym układałam sobie w głowie plan, jakby go zrealizować. Cała szczęśliwa, siadam do laptopa i... pauza. Dopiero po porządnym przemyśleniu sytuacji stwierdziłam, że poczekam z tym postem. Jak mam innych przekonywać do swoich racji, które wywnioskowałam obserwując siebie i innych psiarzy, gdy nadal sama się w tym gubię i nie zawsze działam według samej siebie? Myślę, że dzisiaj już z czystym sumieniem mogę opublikować ten post :)


Chciałabym zacząć od tego, że ostatnimi czasu zauważyłam, iż wiele psiarzy pokazuje swojego psa w jak najlepszym świetle jakby, mam wrażenie, oszukując trochę samego siebie. Wiele osób ma fanpag'e swoich psów, dodaje tam naprawdę świetne posty, pisze o sukcesach w pracy, dodaje zdjęcia w akcji, najczęściej ze sportów. Oczywiste jest to, że ktoś się cieszy z danego sukcesu swojego burka, to bardzo wskazane! A dzielenie się nim z innymi jest radosnym przeżyciem! Ja osobiście podzielam entuzjazm tych osób, a jeśli z kimś trzymam się bliżej, to mam ochotę skakać ze szczęścia, serio. ;)

Jednakże niestety nie zawsze dzielimy ten sukces z psem. Jako drużyna odwalili dobrą robotę, ale czy jako drużyna poza polem treningowo-zawodowym również dobrze współpracuje? Nie chodzi mi tutaj o to, by wytykać innym błędy, czy skłonić do tego aby "szpiegować" losy właściciela i psa od zaplecza. Sęk leży w tym, by zrozumieć swojego psa. Umieć go jak najlepiej czytać, być wyrozumiałym. Każdy ma gorszy dzień, nawet super pies, który wygrał zawody towarzyskie, a na jego imię co któryś psiarz reaguję przypływem pozytywnych emocji. Osoby z zewnątrz nie potrzebują zrozumieć Twojego psa tak, jak Ty powinieneś. Pies powinien czuć wsparcie w każdej chwili, nawet tej najtrudniejszej do okazania czułości. Przykład: właściciel Y ze swoim psem X chciał pojechać pooglądać zawody, dajmy na to - Latające Psy. Robili więc codziennie lub co drugi dzień socjal w mieście, trenowali proste posłuszeństwo aby zawody przebiegły po myśli. Aż w końcu przyszedł dzień zawodów. Stres, stres i jeszcze raz stres. "Czy mój pies da radę? Czy odpowiednio go  przygotowałam? Niee, świetnie sobie radził, wszystko będzie OK.". Dojechaliście na miejsce, pełno ludzi, psów, duży hałas. Pies jednak zapomniał to, co robiliście wcześniej i reaguje stresem udzielającym się nie tylko od Ciebie, a tym wyczuwalnym w powietrzu przez chociażby zawodników. W efekcie czego jego zachowanie nie odzwierciedla już tego za czasu wyjazdów w miasto. Co robisz? Jesteś wściekły. Dlaczego? Bo nie rozumiesz jak to się stało, skoro go przygotowywałaś. Mimo tego że zadawałaś sobie w myślach pytanie, czy wystarczająco. Pies to wyczuł, on nie zrozumiał. Pies nie myśli tak skomplikowanie jak człowiek, a tym bardziej płeć damska, bo nie oszukujmy się, potrafimy myśleć o x rzeczach na raz. Zamiast skupić się na psie tak jak robiliśmy to na socjalu, sami rozmyślamy dlaczego tak się stało. A stało się to tak, ponieważ nie uszanowaliśmy psa, nie zaakceptowaliśmy tego, że on również mógł nie zrozumieć co się dzieje i co od niego oczekujemy.


Drugi przykład - również właściciel Y i pies X. Właściciel marzący o frisbee, mający z tym ambicje, chcący brać udział w zawodach, ciągle oglądający filmiki z wymiatającymi w tym sporcie psami i gadający z właścicielami takich psów uważnie słuchając tego jak przebiegł trening, czy o tym jak ktoś rozwiązał dany problem we frisbee. Jednakże ma małego/jamnikowatego psa totalnie niezabawkowego, który boi się frisbee i ze względu na budowę jest to dla niego niebezpieczne. Stosunkowo często widzę, że ktoś taki nie bardzo akceptuje argumenty przeciw uprawianiu sportu i chce chociażby "liznąć" tego jednocześnie rozmarzając się jakby to by było z np. borderem, wytykając że jego pies jest taki, siaki czy owaki. Mimo to próbuje robić to wbrew psu, który kocha swojego właściciela i robi to dla niego, aby on był szczęśliwy. Pies próbuje całym sobą pokazać, że on też potrafi i chce aby jego Pan był z niego dumny. Oprócz tego czy pies odczuwa coś innego? Jakiś fun? Z reguły nie.. Zdarzają się wyjątki, jednak mówię o większości. Jaki więc sens jest robienia czegoś "na siłę" zamiast czegoś co da radość i zadowolenie obustronne? Na drugiego psa przyjdzie czas.
Nie jestem ekspertem w tych sprawach, jednakże wiem z doświadczenia, że zaakceptowanie swojego psa i tego jaki jest a również jego wad, jest trudne w porównaniu z tym co widzimy i czytamy w internecie. Sęk jest w tym, że tak na prawdę psie strony to przeważnie zlepek samych dobrych momentów, a o tych negatywnych na pewno nie ma tak dużo informacji jak o tych pozytywnych. Musimy jednak zrozumieć że trudno pisać nam o tych złych, ponieważ chcemy to naprawić i zapomnieć o przykrej przeszłości. Czasami jednak warto pomyśleć o tym co było, aby docenić to co teraz mamy wypracowane. Wierzę psiarzom że kochają ponad życie swoje psy, więc musimy im to udowodnić, być wyrozumiałym i szanować to jak się w danej chwili czuje. Mimo że nie zawsze widać to gołym okiem, wystarczy że nie będziemy wymagać od niego Bóg wie czego, gdy po prostu to nie jest jego dzień. Nie od dziś wiadomo, że psy również czują. Każdy potrzebuje przerwy i akceptacji, bez tego życie jest po prostu smutne. Pytanie więc moje na koniec, czy chcemy aby nasze psy czuły się docenione i kochane takie jakie są mimo niekiedy naprawdę licznych wad? Nie warto złościć się, że coś mu nie wychodzi, że do czegoś się nie nadaje, pies powinien być przyjacielem, a nie maszynką do sportów. :)
Fot. Weronika Leśniewska
Pozdrawiamy, Kaja&Ti

2 komentarze:

  1. Bardzo mądrze napisany post :)
    Zgadzam się w 100% ^-^
    Zostajemy tu na dłużej :)

    Pozdrawiamy
    Julia & Pola

    Czyli ->
    http://krejzolcia.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też często tak mam, że planuję post już jakiś czas, jednak po otwarciu laptopa mam pustkę w głowie. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Ja jestem ambitną osobą, jednak nie ćwiczę z Vasiem nic szczególnego, bo widzę, że nie sprawia mu to zbyt dużej radości. Wyjątkiem są sztuczki, za które można dostać dużo ,,ciastków'', takie wykonuje bardzo chętnie i sam prosi się o trening :D

    OdpowiedzUsuń